Neokolonializm Doliny Krzemowej
Gdy Elon Musk ogłosił wstrzymanie finansowania systemu Starlink w Ukrainie, pokazał, kto dziś naprawdę sprawuje władzę.
Starlink stał się fundamentem ukraińskiej komunikacji wojskowej – to najczęściej pobierana aplikacja w kraju ogarniętym wojną. Nagle infrastruktura komunikacyjna całego państwa zawisła na decyzji jednego człowieka.
Politycy już wcześniej opierali się na wsparciu miliarderów, ale uzależnienie kluczowej komunikacji kraju od kaprysu jednostki tworzy obraz rodem z dystopii. Znaleźliśmy się na niebezpiecznym skrzyżowaniu pieniędzy, polityki, technologii i – ostatecznie – władzy.
Musk nie działa w próżni. Prezesi firm technologicznych, zwłaszcza ci z miliardowymi fortunami, potrafią dostosować się do dowolnych ideałów, partii czy kandydatów, jeśli tylko służy to ich interesom.
W ostatnich latach ich wpływy rosły wykładniczo, pozostając praktycznie bez nadzoru. Wszyscy zadajemy sobie pytanie, nie tylko jak do tego doszło, ale czy za tym wszystkim nie kryje się ukryty program wykraczający poza prostą akumulację zysków.
Większość światowych rządów uosabia dziś nieefektywność. Przywództwo zmieniające się co kilka lat sprawia, że frustracja wobec ich funkcjonowania jest zrozumiała.
Marnotrawstwo zasobów, niewykorzystany potencjał personelu i niekończąca biurokracja to codzienność.
To pytanie ignoruje fundamentalne różnice między tymi instytucjami. W korporacjach rentowność decyduje o przetrwaniu – firmy nie mogą dodrukować pieniędzy. Nierentowne projekty są eliminowane bez sentymentu.
Startupy technologiczne prosperują dzięki szybkości działania, gdzie awaria platformy rzadko stanowi zagrożenie dla życia. To pozwala na podejmowanie ryzyka i tolerowanie sporadycznych błędów.
Sukces startupów wynika również z wyjątkowej motywacji pracowników. Czy to z pasji do pracy, czy dzięki atrakcyjnym benefitom, często wykraczają oni poza podstawowe wymagania.
Czasem tworzy się kult założyciela, jednak najczęściej motywacja opiera się na zachętach finansowych. Dla pierwszych pracowników opcje na akcje oferują szansę na jasny „upgrade” majątkowy.
Dla milionów osób, które co roku zakładają działalność gospodarczą, perspektywa rzadkiego, ale ogromnego sukcesu bywa silniejsza niż stres i niepewność. Bądźmy szczerzy – większość ludzi marzy o bogactwie.
A przedsiębiorczość wydaje się realną drogą, by je osiągnąć. Wciąż widzimy przecież przykłady sukcesu: skoro im się udało, dlaczego nie nam?
Mało kto postrzega pieniądze jako drogę do władzy. A jednak – od pewnego poziomu bogactwa to właśnie one stają się źródłem wpływu. I wtedy pojawia się pytanie: czy bardziej zależy nam na fortunie, czy na kontroli?
Najlepszym przykładem z historii jest John D. Rockefeller – przemysłowiec, który w 1870 roku założył firmę naftową, a dwie dekady później kontrolował 90% amerykańskiego rynku rafinacji ropy.
Jednostka z taką władzą może dyktować ceny podstawowych towarów, wspierać przychylnych polityków i lobbować za przepisami, które osłabiają regulacje działające na jej niekorzyść.
Społeczeństwo dostrzegło tę koncentrację władzy i się zbuntowało. Ponieważ rząd zachował swoją pozycję, a społeczeństwo – przynajmniej teoretycznie – kieruje rządem, stworzono przepisy przeciwdziałające monopolistycznej kontroli.
Ustawa Shermana doprowadziła ostatecznie do rozbicia Standard Oil na mniejsze – choć wciąż potężne – podmioty. To nie wyjątek. Historia pokazuje, że gdy firma gromadzi zbyt dużo władzy, pojawiają się regulacje, które mają ją ograniczyć.
Równie istotne w tamtej epoce było wprowadzenie prywatnych kabin do głosowania. Wcześniej pracodawcy mogli wpływać na głosy pracowników, ponieważ karty wyborcze były publicznie oznaczone.
Jesteś miliarderem, a właśnie odebrano ci wpływ na głosy pracowników. Co robisz? Finansowanie partii politycznych i kandydatów staje się oczywistym rozwiązaniem. Żaden polityk, niezależnie od orientacji, nie zignoruje milionowego wsparcia kampanii.
W Stanach Zjednoczonych, po kluczowym orzeczeniu Sądu Najwyższego, zniknęły bariery ograniczające kwoty, jakie firmy lub osoby prywatne mogą przekazywać politykom.
Rząd powinien działać w interesie wszystkich obywateli – w końcu to nasze głosy utrzymują polityków na stanowiskach. Jeśli ci lobbują wbrew naszym interesom, wciąż możemy zagłosować przeciwko nim, prawda? Bo przecież nikt nie może nas skłonić do głosowania przeciwko sobie...
Czy aby na pewno?
Posiadanie firmy medialnej stało się potężną dźwignią do gromadzenia wpływów. Co ciekawe, media nie są szczególnie dochodowe, ani łatwe do spieniężenia. Zależą od sponsorów i kliknięć, ale oferują niezwykle skuteczne i praktycznie nieuregulowane narzędzie kształtowania opinii publicznej.
Dopóki unikasz jawnych kłamstw lub przynajmniej nie kłamiesz o kimś wystarczająco zamożnym, by cię pozwał wszystko można uznać za wolność słowa.
Media posiadają jeszcze jedną ukrytą moc, często niedostrzeganą: linki zwrotne. Algorytm Google analizuje setki zmiennych przy ustalaniu rankingu wyszukiwania, ale jednym z kluczowych czynników jest to, które strony linkują do danej witryny.
Rupert Murdoch ucieleśnia wpływ mediów w czystej postaci. Od momentu powstania swojego imperium stał się kluczowym graczem w każdych wyborach, czasem nawet przedwcześnie ogłaszając wyniki.
„Zadzwoniliśmy do Wisconsin. Teraz będziemy dzwonić do Arizony. Ogłaszamy wybory. Wywołujemy wybory. Nazywamy je. George W. Bush zwycięzcą na Florydzie. I w ten sposób okazuje się, że wygrał wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych.”
Ten model prawdopodobnie zainspirował Jeffa Bezosa do przejęcia The Washington Post, Marca Benioffa do zakupu Time i wielu innych miliarderów inwestujących w media. Warto przypomnieć, że Michael Bloomberg rozważał nawet kandydowanie na prezydenta.
Kongres podejrzewał, że poparcie Murdocha dla Jimmy'ego Cartera miało zagwarantować mu dostęp do niskooprocentowanej pożyczki na zakup 18 odrzutowców Boeinga.
Z kolei śledztwo brytyjskiego parlamentu wykazało, że należąca do Murdocha Fox News, początkowo przeciwna pierwszej kampanii Trumpa, zmieniła front, gdy jego zwycięstwo wydawało się przesądzone. Wspieranie prezydenta mogło pomóc Murdochowi zablokować fuzję AT&T i Time Warner – bezpośredniego konkurenta jego medialnego imperium.
Zasięgi Mety, jej polityka moderacji oraz brak jakichkolwiek reperkusji w szerzeniu fejków (co odczuł m.in. Rafał Brzoska) mają realny wpływ na wyniki wyborów. Połowa dorosłych czerpie dziś informacje z mediów społecznościowych.
Algorytmy maksymalizują czas ekranowy, wyświetlając treści wywołujące emocje i utrzymujące użytkowników w komorach echa wzmacniającego istniejące uprzedzenia.
Jest oczywiste, że Elon Musk nie kupił Twittera z sympatii do platformy ani dlatego, że uznał ją za niedowartościowaną. Nabył ją, ponieważ oferowała szybką i bezpośrednią drogę do podobnego poziomu kontroli, a także do ogromnej ilości danych, na których można trenować swoje modele AI.
Pieniądze i władza są więc nierozerwalnie powiązane. Jednak tradycyjne podejście polegające na posiadaniu firm medialnych dla wpływów staje się przestarzałe.
W jaki jeszcze sposób miliarderzy mogą uzyskać większą kontrolę przy mniejszych ograniczeniach i bez nadzoru Kongresu? Z pewnością istnieje skuteczniejsza strategia.
Technologia sama w sobie nie jest zła. Ale w połączeniu z niestabilną mieszanką władzy, pieniędzy i kontroli, tworzy fundamentalnie niesprawiedliwą przewagę.
Wspomniałem o Elonie Musku i Starlink, który początkowo wydawał się fascynującą koncepcją dla entuzjastów technologii. Natomiast dziś jeden gość może zdecydować o dostępie całego narodu do internetu.
I Musk nie jest tu wyjątkiem.
Giganci technologiczni po cichu rekonstruują podstawową infrastrukturę internetu, budując własne podmorskie kable, by uniezależnić się od dzierżawionych sieci. Wkrótce większość ruchu internetowego może płynąć przez infrastrukturę będącą w rękach prywatnych korporacji.
Mark Zuckerberg realizuje projekt warty 1,2 miliarda dolarów – sieć podmorskich kabli łączących 26 krajów afrykańskich. Tworzy tym samym nową pulę użytkowników dla swoich platform. Użytkowników, którzy nieuchronnie będą podlegać jego algorytmom. Facebook staje się strażnikiem cyfrowego dostępu dla milionów ludzi.
„Wierzymy, że łączność jest prawem człowieka. Internet zawiera tak wiele informacji o świecie... Facebook umożliwia nawiązywanie kontaktów z ludźmi.”
Przy tych wszystkich pieniądzach i władzy, a także przy masowym gromadzeniu danych, warto zadać sobie pytanie: czy wciąż możemy czuć się bezpiecznie?
Najbardziej niepokojącym aspektem tej technologii nie jest to, jak wpłynęła na rządy, czy jak tech liderzy osadzili się w systemach politycznych dzięki zgromadzonemu bogactwu. Chodzi raczej o to, jak miliarderzy aktywnie pracują nad demontażem istniejących barier i budowaniem społeczeństw według własnego projektu.
Miliarderzy z Doliny Krzemowej potajemnie nabywają ziemię by rozwijać „California Forever” – inteligentne miasto finansowane przez technologicznych potentatów. Projekt napotyka zdecydowany opór lokalnego hrabstwa.
Mimo procesów wartych miliony dolarów, mających zastraszyć przeciwników, lokalne władze nie ustępują. Fakt, że zatwierdzenie projektu wymaga głosowania, doskonale ilustruje działanie demokratycznych barier.
Nazwij to biurokracją czy impasem – prawo wymaga głosowania i to właśnie chroni hrabstwo przed niechcianą inwestycją. Na początku 2026 roku sąsiednie miasto Swisson ogłosiło jednak plany przyłączenia 50 000 akrów należących do California Forever.
Tym samym mogą ominąć głos hrabstwa i rozpocząć budowę – poprzez manipulację systemem, dzięki sile dolara.
Koncepcja miast będących własnością miliarderów wciąż napotyka w USA poważne przeszkody. Nie powstrzymuje to jednak bogaczy przed finansowaniem takich eksperymentów gdzie indziej.
W Hondurasie inwestorzy (Peter Thiel, Sam Altman, Marc Andreessen) sfinansowali budowę miasta Próspera, które funkcjonuje do dziś.
Inwestorzy przekonali rząd do zezwolenia na budowę de facto samorządnego miasta – państwa w państwie – w jednym z najbardziej malowniczych regionów kraju.
Prawo cywilne, handlowe, pracy, regulacje środowiskowe i podatki – wszystko dostosowane zostało do potrzeb właścicieli. Z wyjątkiem prawa karnego, wszelkie zasady definiuje rząd tego miasta-państwa.
Oficjalnym środkiem płatniczym jest, co nie dziwi, Bitcoin. Miasto należy do amerykańskiej firmy, a kontrolowana przez nią rada powiernicza podejmuje decyzje w jego imieniu.
Cechuje je minimalny udział demokratyczny, a prawo weta na stałe spoczywa w rękach korporacji.
Czy naprawdę możemy zaufać amerykańskiej firmie, że stworzy prawo pracy stawiające ludzi na pierwszym miejscu? Czy miliarderzy powstrzymają się od wrogich przejęć okolicznych terenów w celu rozszerzania swojego terytorium?
To czysty neokolonializm tylko w nowoczesnym wydaniu. Tak, rządy są nieefektywne. Jednak demokratyczne zabezpieczenia istnieją z uzasadnionych powodów. O ile eksperymentowanie i szybka iteracja definiują działanie startupów, to czy eksperymenty na żywych społecznościach, krajach i ludziach mogą być akceptowalnym rozwiązaniem naszych problemów?
Jest to szczególnie niepokojące, gdy osoby prowadzące te eksperymenty funkcjonują w komorach echa i nigdy nie zarządzały dobrobytem ludzi spoza własnego personelu.
Te samorządne miasta, enklawy miliarderów, to bańki, w których bogaci prosperują, a biedni są systematycznie wykluczani.
To próby stworzenia utopijnych społeczeństw, w których rozwiązanie typowych problemów społecznych polega na zwyczajnym wykluczeniu „niepasujących” i scentralizowaniu władzy wokół jednej postaci.
Stąd pytanie, które w tej perspektywie wydaje się być uzasadnione: kiedy obecne demokratyczne zabezpieczenia ostatecznie się załamią?
Maciej Marek
Główne źródła:
LINK 1
LINK 2
LINK 3
Uwaga! Jeśli uważasz, że moje teksty są wartościowe to możesz wesprzeć mnie wykupując jeden z abonamentów (miesięczny za 24,99 zł i roczny za 249 zł). Nie jest to obowiązkowe, dalej możesz czytać za darmo jeśli nie chcesz mi pomagać w rozwijaniu tego newslettera. Dziękuję!
ZAINWESTUJ W RECLIMB!
Już teraz możesz zainwestować w pierwszą na świecie interaktywną ściankę wspinaczkową, łączącą sport, technologię i gamifikację – projekt zrealizowany dzięki wsparciu olimpijki Aleksandry Mirosław!
Zebrano już 694 500 zł w przedsprzedaży akcji!
Dlaczego warto?
Unikalna, opatentowana technologia (HighWall i SkyWall) – żadnej konkurencji
Wsparcie ekspertów i gwiazd wspinaczki – ambasadorki Aleksandra Mirosław i Miłka Raulin
Globalne trendy wzrostu: rynek hal wspinaczkowych wart ponad 1,5 mld USD (CAGR ≈6,4 %), dynamicznie rosnący w Polsce (emiteo.pl)
Dołącz już dziś!
👉 Kliknij i zapisz się na zakup akcji Reclimb: to Twoja szansa na wspinanie się razem z przyszłością sport‑techu!
📰NEWSY WARTE TWOJEJ UWAGI
Meta zautomatyzuje tworzenie reklam?
Meta stawia wszystko na automatyzację w reklamach. Do końca przyszłego roku firma chce umożliwić markom pełne tworzenie i targetowanie reklam od zera przy użyciu sztucznej inteligencji. Plan obejmuje też personalizację reklam przez AI. Na przykład firmy będą mogły generować warianty istniejących reklam dopasowane do aktualnej lokalizacji użytkowników.
ChatGPT ma zostać "superasystentem"
Wyciekł dokument z OpenAI, który pokazuje ambitne plany firmy. ChatGPT ma stać się "de facto interfejsem do Internetu". Pierwsza połowa 2025 roku to budowa ChatGPT jako superasystenta, druga - generowanie dochodów z tej pozycji. OpenAI planuje budowę kolejnych centrów danych, by nadążyć za rosnącą liczbą użytkowników. Dokument był mocno ocenzurowany w ramach sprawy antymonopolowej przeciwko Google, ale i tak pokazuje skalę ambicji OpenAI.
Pół miliona dolarów za lot w kosmos
Blue Origin przeprowadziło dwunasty lot pasażerski New Shepard, zabierając na pokład międzynarodową załogę czterech mężczyzn i dwóch kobiet. Lot trwał 10 minut - do granicy kosmosu na wysokość prawie 65 mil i z powrotem na pustynię w Teksasie. Blue Origin przewiozło już 68 pasażerów, z których czterech latało dwukrotnie. Bilet kosztuje prawdopodobnie ponad 500 tysięcy dolarów. To nadal nisza dla najbogatszych, ale Jeff Bezos konsekwentnie buduje biznes turystyki kosmicznej.
Perplexity tworzy arkusze i dashboardy
Perplexity wprowadza nowe narzędzie dla użytkowników Pro - Perplexity Labs. Może tworzyć raporty, arkusze kalkulacyjne, dashboardy i więcej. Dostępne jest w sieci, na iOS i Androidzie, wkrótce trafi też na Mac i Windows. Narzędzie pomaga w projektach zawodowych i osobistych.