Niewidzialna wojna marketplace'ów
Wymiana dóbr i usług jest równie stara jak sama cywilizacja. Od sumeryjskich targowisk po cyfrowych gigantów z Doliny Krzemowej – ewolucja rynków to fascynująca historia ludzkiej innowacyjności, w której każda epoka technologiczna przekształca fundamenty handlu.
Pierwsze rynki powstały tysiące lat temu jako rezultat wymiany nadwyżek rolnych. Mezopotamskie place targowe, greckie agory czy rzymskie fora stały się nie tylko punktami handlu, ale również katalizatorami postępu społecznego.
Z tych centrów wyłoniła się fundamentalna zasada ekonomiczna: im większy rynek, tym głębsza specjalizacja pracy. Ta obserwacja, nazwana później przez Adama Smitha „podziałem pracy”, wyjaśnia, dlaczego wydajność społeczności rośnie, gdy rzemieślnicy mogą skoncentrować się na swoich specjalizacjach.
Tradycyjne rynki napotykały jednak naturalne bariery – fizyczne ograniczenia przestrzenne i geograficzne hamowały ich rozwój przez tysiąclecia. Aż do momentu, w którym pojawił się Internet. To za jego sprawą udało się znieść te granice o otworzyć drzwi do zupełnie nowych modeli biznesowych.
W 1995 roku Pierre Omidyar uruchomił AuctionWeb (późniejszy eBay), tworząc „uczciwy i otwarty rynek łączący kupujących i sprzedających”. W przeciągu zaledwie dwóch lat platforma pośredniczyła w sprzedaży maskotek Beanie Baby o łącznej wartości 500 milionów dolarów. Wkrótce rozszerzyła działalność o kategorie luksusowe i przejęła PayPal i Skype. To była pierwszy wyraźny sygnał potencjału marketplace’ów.
Do 2000 roku Amazon również dostrzegł potencjał platform cyfrowych. Uruchomienie zewnętrznego Marketplace'u okazało się strzałem w dziesiątkę, który pozwolił mu stać się „sklepem od wszystkiego”.
Turystyka szybko stała się kolejnym sektorem przejętym przez ten boom. Expedia (1996) i Priceline (1997) znalazły i wykorzystały istniejącą lukę – linie lotnicze regularnie latały z tysiącami pustych miejsc, a hotele borykały się z niezajętymi pokojami.
Połączyli niewykorzystaną podaż z niezaspokojonym popytem. Jak celnie ujął to inwestor Bill Gurley, skuteczne rynki cyfrowe potrafią tworzyć wartość „z powietrza” – wypełniając samoloty i hotele, które w przeciwnym razie generowałyby straty.
Z czasem przeszły konsolidację i dziś Booking Holdings oraz Expedia Group kontrolują większość internetowych rezerwacji turystycznych. Ta koncentracja władzy pokazała najważniejszy wzór na sukces.
ZWYCIĘZCA BIERZE WSZYSTKO
O ile fizyczne targowiska napotykały naturalne granice rozwoju, o tyle platformy internetowe są praktycznie nieograniczone, co sprzyja modelowi „zwycięzca bierze wszystko”.
Kluczem do dominacji jest efekt sieci – im większy marketplace, tym większa wartość dla wszystkich uczestników. Ten mechanizm, znany jako koło zamachowe, sprawia, że raz uzyskana przewaga szybko zamienia się w rynkową dominację, którą niezwykle trudno nadrobić konkurencji.
Kolejna generacja platform handlowych narodziła się ze zbieżności trzech przełomowych technologii: Google Maps API (2005), chmury AWS (2006) i iPhone'a z aplikacjami mobilnymi (2007). Ta technologiczna konwergencja stworzyła idealne warunki dla nowej fali innowacji, w której – jak zawsze – kluczem do sukcesu okazało się doskonałe wyczucie czasu.
W 2008 roku pojawiło się Airbedandbreakfast (późniejszy Airbnb). Wykorzystali mechanizm znany z Priceline: połączyli niewykorzystaną podaż (puste pokoje) z nowo powstającym popytem, a jednocześnie rozwiązali kluczowy problem: zaufania. Kto wcześniej ryzykowałby nocleg u nieznajomego? Airbnb utowarowił zaufanie, agregując rozdrobniony rynek i tworząc wartość dla wszystkich stron.
Rok później powstał Uber, który przejął transport na żądanie i wielokrotnie powiększył rozmiary tradycyjnego rynku taksówkarskiego. DoorDash, trzeci gigant ery chmurowej, wystartował w 2013 roku.
Jak zauważono w podcaście Acquired, DoorDash miał „jedną z najlepszych odpowiedzi na pytanie: 'dlaczego teraz?'”. Dopiero masowa adopcja smartfonów umożliwiła jednoczesne połączenie trzech wcześniej niekompatybilnych elementów: konsumentów zamawiających online, kurierów z własnymi urządzeniami mobilnymi i restauracji przyjmujących cyfrowe zamówienia. Jeszcze kilka lat wcześniej taki model biznesowy byłby niewykonalny.
Najprostszy sposób na przyspieszenie koła zamachowego? Zalanie rynku kapitałem. Airbnb zgromadziło ponad 6 miliardów dolarów jeszcze jako firma prywatna, Uber pozyskał rekordowe 20 miliardów, a Lyft i DoorDash – odpowiednio 5 i 3 miliardy. Ta bezwzględna wojna na wyczerpanie oznaczała, że firma, która najdłużej mogła dotować swoją działalność, ostatecznie zgarnia większość zysków.
PARADOKS KURCZAKA I JAJKA
W swej istocie ekonomia platform handlowych jest prosta: łączą rozdrobnionych kupujących i sprzedających, pobierając prowizję od każdej transakcji.
Nick Sleep trafnie zidentyfikował, co czyni marketplace idealnym modelem biznesowym: ogromny rynek (dający skalę), wysokie bariery wejścia (czyli długowieczność) i minimalne wymagania kapitałowe (czyli wolne przepływy pieniężne).
Co ciekawe, Sleep nie opisywał Amazona, ale eBay jako potencjalnie „najbardziej wartościowy biznes na świecie”, ponieważ zdominował naturalnie konsolidujący się rynek aukcyjny, przerzucając na klientów koszty infrastruktury i wymagając minimalnych inwestycji do wzrostu.
Fundamentalnym problemem każdego nowego marketplace'u jest jednak klasyczny paradoks: potrzebujesz podaży, aby przyciągnąć klientów, ale potrzebujesz klientów, aby zachęcić dostawców.
By z tym walczyć, większość marketplace’ów nakłada na siebie ograniczenia. Zamiast próbować od razu obsłużyć cały świat, najskuteczniejsze marketplace'y zaczynają od wąsko zdefiniowanego segmentu, budując podaż na ograniczonym rynku. Uber skupił się początkowo tylko na San Francisco, Amazon na książkach, a eBay na kolekcjonerskich maskotkach.
Po tym strategicznym starcie, dalszy rozwój to nieustanne i równoczesne skalowanie podaży i popytu – żmudna praca trwająca latami. Jeśli istnieje „cheat code” w tym procesie, to jest nim pozyskanie większego kapitału niż konkurencja, co pozwala dłużej dotować wzrost i przetrwać wojnę na wyniszczenie.
Kapitał napływający do firm marketplace'owych opiera się na fundamentalnym założeniu: konsolidacja rynku ostatecznie przyniesie znaczne zyski. Duet Uber-Lyft stanowi modelowy przykład działania tego mechanizmu.
Pomimo wyższego wskaźnika prowizji Lyfta (37% wobec 30,3% Ubera), to większa skala Ubera zapewnia mu decydującą przewagę. Wraz ze wzrostem udziału w rynku rośnie siła cenowa, co znajduje odzwierciedlenie w drastycznych różnicach wyceny między liderem a wiceliderem.
Trzeba jednak przyznać, że stosunkowo niewiele platform handlowych w pełni zrealizowało obiecaną ekonomię dojrzałych rynków. Stąd pojawia się pytanie – jaka przyszłość je czeka?
PRZYSZŁOŚĆ MARKETPLACE’ÓW
Opcji rozwoju jest wiele, ale trzy scenariusze wydają się najbardziej realne. Jeśli platforma agreguje tylko popyt, ale jej oferta nie wyróżnia się niczym wyjątkowym, z czasem traci siłę cenową. Booking.com i Expedia nie mają unikalnej podaży i są uzależnione od Google'a (wydają 31-50% przychodów na reklamę). Mimo to wciąż pozostają rentowne.
Bezpośredni dostawcy przejmują pałeczkę pierwszeństwa. Ich największą siłą jest to, że mogą zapewnić lepsze doświadczenie. Autonomiczny Waymo (25% rynku w San Francisco) oferuje wyższą jakość niż Uber. Ale problemem systemów zamkniętych jest limit – tam, gdzie Nowy Jork dsyponował 13 tys. taksówkami, platformy rideshare potrafią obsłużyć 100 tys. pojazdów. Przyszłość prawdopodobnie należy do modelu hybrydowego: własna flota + niezależni kierowcy w czasie szczytu.
Ta ewolucja rynku przypomina debatę Google kontra ChatGPT. Pytanie niekoniecznie dotyczy tego, który model będzie dominował, ale raczej tego, w jaki sposób istniejące modele biznesowe dostosują się do przechwytywania wartości w zmieniającym się krajobrazie.
BITWA O UWAGĘ KLIENTA
Cała ewolucja marketplace'ów prowadzi do jednego krytycznego pytania, które zadecyduje o ich przyszłości: kto ostatecznie będzie właścicielem uwagi klienta?
W 2015 roku Ben Thompson opublikował esej „Airbnb and the Internet Revolution”, w którym przeanalizował, jak firmy pokroju Airbnb utowarowiły zaufanie, umożliwiając powstanie zupełnie nowych modeli biznesowych opartych na agregacji zasobów i zarządzaniu relacjami z klientami. Jego analiza uchwyciła istotę udanych cyfrowych marketplace'ów: nie tylko łączyły one kupujących i sprzedających, ale przede wszystkim przejmowały bezpośrednią relację z klientem.
Co jednak stanie się z tym modelem, gdy bezpośrednia relacja z klientem... zniknie?
Wyobraźmy sobie scenariusz, który z dnia na dzień jest coraz bardziej realny: ChatGPT rezerwuje pokój hotelowy w oparciu o twoje preferencje. Taka usługa wymaga bezpośredniej integracji między systemami AI a platformami jak Expedia czy Booking.com. Użytkownik prosi asystenta AI o znalezienie noclegu, a ten nawiguje po rynku w jego imieniu. Z czasem preferencje są przechowywane w systemie AI, eliminując potrzebę bezpośredniej interakcji z samym marketplace'em.
Jak ta fundamentalna zmiana wpłynie na model biznesowy platform pośredniczących? Choć ostateczne odpowiedzi pozostają w sferze spekulacji, jedno jest pewne – ta dezintermediacja z pewnością nie wzmacnia ich pozycji. Prawdopodobnie osłabi ich siłę cenową i zmniejszy marże, w najgorszym przypadku pozbawi je kontroli nad relacją z klientem.
To nie są mrzonki. Rozmowy między kierownictwem DoorDash i OpenAI sugerują, że liderzy rynku są świadomi tego egzystencjalnego zagrożenia. Pojawienie się AI jako nowej warstwy pośredniczącej między klientami a platformami stanowi jeden z najważniejszych efektów drugiego rzędu rewolucji sztucznej inteligencji – zmianę o głębokim wpływie na ekonomię cyfrowych rynków.
Przyszłość platform handlowych może więc ostatecznie zależeć od tego, kto kontroluje krytyczny punkt pierwszego kontaktu z klientem w świecie zapośredniczonym przez AI. Dla marketplace'ów, które wydały miliardy na budowanie bezpośrednich relacji z klientami, to zarówno egzystencjalne wyzwanie, jak i być może kolejna granica ewolucji handlu. Bitwa o uwagę klienta nigdy nie była bardziej zacięta. A stawką jest coś więcej niż przychody – stawką jest ich przetrwanie.
Maciej Marek
Główne źródła:
LINK 1
LINK 2
LINK 3
Nie trać danych! Jak uratować historię z GSC i GA4 zanim zniknie?
Google Search Console (GSC) i Google Analytics 4 (GA4) oferują świetne dane, ale tylko na chwilę. GSC przechowuje dane tylko przez 16 miesięcy, a GA4 domyślnie przez 2 do 14 miesięcy. Po tym czasie – dane znikają z interfejsu i API. Jeśli nie zaczniesz działać, stracisz bezpowrotnie informacje o sezonowości, efektach działań SEO i długoterminowych trendach.
Jak temu zapobiec, czyli co możesz zrobić, aby zachować pełną historię?
✅ Wydłuż okres przechowywania danych w GA4,
✅ Skorzystaj z dedykowanych narzędzi np. webowej appki Revamper11 , która dla czytelników newslettera oferuje wydłużonego triala (2-miesiące) w najwyższym pakiecie, pozwalającym przechować dane do 60 miesięcy 😎. Aby skorzystać z tej oferty, zarejestruj się i przy pierwszym zalogowaniu wpisz unikalny kod: R11_EXTRA-2M-TRIAL_KURASINSKI
✅ Regularnie eksportuj dane lub automatyzuj backup przez API i BigQuery.
W nowym artykule na blogu pokazuję konkretne strategie, narzędzia i dobre praktyki, które pozwolą Ci zabezpieczyć dane na lata i zbudować realną przewagę w SEO i marketingu.
👉Jeśli nie chcesz stracić cennych informacji – przeczytaj pełny poradnik na moim blogu
To już ostatni moment, aby dołączyć do programu The Foundation: AI Startups Hunt. Zapraszamy startupy, które:
🤖 rozwijają produkty oparte na sztucznej inteligencji,
🚀 chcą skorzystać z eksperckiej wiedzy,
💰 poszukują wsparcia doświadczonych inwestorów.
Co zyskują zakwalifikowane zespoły?
✅ dostęp do sieci kontaktów biznesowych,
✅ przygotowanie do pozyskiwania inwestycji,
✅ konsultacje 1:1 z funduszami VC.
📅 Aplikuj do 8 maja: https://www.interankiety.pl/f/QL1naPVA
📰NEWSY WARTE TWOJEJ UWAGI
Microsoft hamuje zmiany w OpenAI
Microsoft wciąż nie dał zielonego światła na restrukturyzację OpenAI. Do zmian potrzebna jest też zgoda prokuratorów z Kalifornii i Delaware. Microsoft chce mieć pewność, że jego gigantyczna inwestycja będzie bezpieczna, dlatego nadal negocjuje warunki. OpenAI planuje przekształcić swoją dochodową część w firmę działającą dla dobra publicznego, ale całość nadal będzie kontrolowana przez organizację non-profit.
Nowe “miasto” Muska
W Teksasie właśnie zagłosowano za powstaniem nowego miasta dla SpaceX. Starbase to miasto-eksperyment, które zasiedlą głównie pracownicy SpaceX i osoby związane z firmą. Nowe miasteczko ma mieć powierzchnię niespełna 4 kilometrów kwadratowych, na samym południowym skraju Teksasu, tuż przy granicy z Meksykiem. To tu znajduje się centrum dowodzenia SpaceX, fabryka rakiet i miejsce startów Starshipa. Własne miasto pozwoli Muskowi ominąć biurokrację i łatwiej przeprowadzać testy rakiet.
Google testuje wyszukiwarkę ze sztuczną inteligencją
Google wprowadza tryb AI do swojej wyszukiwarki. Nowe narzędzie ma pomóc w planowaniu wyjazdów, zakupach i szybszym znajdowaniu informacji. Amerykanie korzystający z Google Labs mogą już wypróbować tę funkcję bez czekania w kolejce.
Waymo buduje więcej autonomicznych taksówek
Waymo ma już 1500 autonomicznych taksówek, ale to dopiero początek. Firma współpracuje z Magną przy produkcji kolejnych 2000 samojeżdżących Jaguarów I-Pace w nowej fabryce w Arizonie. Zakład powstał w strategicznym miejscu - na jednym z rynków, gdzie działa Waymo. Co ciekawe, pojazdy będą mogły zabierać pierwszych pasażerów już 30 minut po zjechaniu z linii produkcyjnej. Docelowo fabryka ma produkować dziesiątki tysięcy autonomicznych samochodów rocznie.